niedziela, 25 sierpnia 2013

Jak dobierać kolory.

Ile razy słyszeliście o teorii kolorów, dowiadywaliście się, które kolory są podstawowe, pochodne, które ciepłe i jakie emocje wywołuje dany kolor? Zastanawialiście się jak wykorzystać fakt, że dany kolor jest odbierany inaczej w zależności od tego, w jakim otoczeniu się znajduje? Czy znając tę teorie jesteście w stanie dobrać odpowiednie kolory? W dzisiejszym wpisie pobawię się kolorami na widzianej już wcześniej na moim blogu grafice, ale zanim się za to zabiorę opiszę pokrótce jakimi zasadami będę się kierować.

Na jednym odrazie spokojnie można użyć wszystkich możliwych odcieni, ale żeby odcienie te doże ze sobą współgrały trzeba nadać każdemu odcieniowi odpowiednie nasycenie. W tym wypadku podstawą będzie ustalenie, który kolor będzie dominował. Gdy ustalimy już, który odcień ma być na pierwszym planie, każdy kolejny odcień, w zależności od tego jak daleko znajduje się od głównego odcienia na kole barw, będzie miał coraz mniejszą saturacje. Idąc tym tropem kolor przeciwstawny do głównego koloru będzie miał najmniejszy zakres nasycenia.

Dla przykładu załóżmy, że chcemy stworzyć obraz, w którym będziemy korzystać tylko z  trzech barw: czerwieni (to będzie nasz dominujący kolor), cyjanu i zieleni.
Przykładowe zakresy kolorów dla kompozycji kolorystycznej, w której dominującą barwą jest czerwień.
Ponieważ zostało założone, że w tym wypadku czerwień to dominujący kolor, możemy korzystać z jego pełnego zakresu nasycenia. Kolejny kolor to cyjan, który jest dla czerwieni barwą komplementarną, dlatego maksymalne jego nasycenie będzie wynosić 25%. Może się wydawać, że barwa cyjanu będzie praktycznie niewidoczna, ale dzięki sąsiedztwu bardziej nasyconych przeciwstawnych barw będzie ona zauważalna. Zakres nasycenia dla koloru zielonego będzie wynosił ok. 50%, ponieważ znajduje się w połowie drogi między czerwienią i cyjanem.

Na początek w mojej mangowej pracy umieściłam trzy podstawowe, maksymalnie nasycone barwy widma świetlnego (czerwień, błękit i zieleń). Może i znaleźli by się amatorzy takiego zestawienia kolorystycznego, ale można zauważyć, że tworząc obraz składający się wyłącznie z mocno nasyconych odcieni tracimy jego głębię. Każdy element poniższego przykładu wybija się na pierwszy plan, domagając się uwagi. Zobaczmy co możemy z tym zrobić, zakładając, że jedyne co mogę zmienić, to nasycenie.
Wersja startowa z maksymalnie nasyconymi kolorami.
Jeżeli głównym kolorem będzie błękit, oczywiście otrzymamy zimną kolorystykę. Nasycenie błękitu zostało niezmienione, przyciszona została tylko czerwień włosów i zieleń. Z racji tego, że zieleń jest kolorem tła, straciła więcej nasycenia niż czerwień.
Wersja obrazu, w której dominującym kolorem jest błękit.
Jeżeli ustawi się zieleń jako kolor dominujący, należy zmniejszyć nasycenie czerwieni i błękitu. Zestawienie kolorów wygląda nieźle, chociaż ustawienie dominującego koloru w tle nie było dobrym zagraniem, bo ostatecznie tło zdominowało twarz dziewczyny. Konieczne było też zwiększenie nasycenia koloru skóry, gdyż na tle intensywnej zieleni wyglądał wyjątkowo trupio. 
Wersja obrazu, w której dominującym kolorem jest zieleń.
Na koniec zestawienie kolorystyczne, które w tym wypadku wypadło chyba najlepiej. Czerwień została użyta jako kolor dominujący, dzięki temu cała postać wysunęła się z tła.
Wersja obrazu, w której dominującym kolorem jest czerwień.
Powyższa zasada dobierania kolorystyki bardzo przypadła mi do gustu. Oczywiście znając tę zasadę nie musimy ślepo za nią podążać, ale przynajmniej wiemy co łamiemy. Ludzi posługujących się angielskim zachęcam do zapoznania się z filmikiem o dobieraniu barw autorstwa Sycra, z którego dowiedziałam się o tej metodzie.


wtorek, 13 sierpnia 2013

Jak to powstało. Ringo.

Zazwyczaj ograniczam się maksymalnie do dwóch warstw w rysunku, jednak w tym wypadku, chcąc uzyskać ładny, schludny obrazek trzeba trzymać elementy na dość sporej liczbie warstw.
Warstwa z konturem postaci.
Rysując postać anime zaczynamy od stworzenia obrysu (no może najpierw od szkicu, którego oczywiście nie zachowałam). Starałam się, by kreska nie miała jednakowej grubości. Dobrałam pędzel o twardych krawędziach, ze zmianą grubości w zależności od siły nacisku piórka. Pierwotnie linia była czarna, jednak doszłam do wniosku, że kolor bordowy lepiej będzie pasował do czerwonej kolorystyki obrazka (kolor zmieniłam gdy już cała reszta była rozrysowana i mogłam dobrać odpowiedni odcień). 
Od lewej: Warstwa wypełniona teksturą skóry; Maska warstwy; Warstwa z nałożoną maską.
W tej pracy dużą rolę odegrały warstwy i maski. Omówię tylko warstwę skóry.
Zaczęłam od stworzenia nowej warstwy pod warstwą z konturami. Wybrałam bazowy odcień skóry, którym wypełniłam powierzchnię twarzy dziewczyny, jakoś specjalnie nie przejmując się na tym etapie, czy gdzieś nie wychodzę kolorem poza linię. Następnie utworzyłam dla tej warstwy maskę z przeźroczystości, na której już postarałam się o wycięcie koloru wychodzącego poza linię zamalowując te miejsca na masce czarnym kolorem, a białym tam, gdzie koloru brakowało.
Gdy bazowy kolor wydaje się schludnie dopasowany do konturu, można zabrać się za cieniowanie. Starałam się stawiać możliwie mało linii. W najlepszym wypadku jedno pociągnięcie pędzla na jeden cień (malowałam i kasowałam cienie tak długo, aż udawało mi się uzyskać taki efekt, na jakim mi zależało). Kolor ciebie dobrałam starając się przybliżyć odrobinę kolor bazowy do fioletu. Brzoskwiniowym kolorem i miękkim pędzlem potraktowałam policzki a na czoło położyłam delikatny, fioletowy gradient.
Od lewej: Obraz z delikatnym rozmyciem; Postać z białą poświatą.

Po pokolorowaniu powyższym sposobem wszystkich elementów na obrazie duplikujemy wszystkie warstwy (wygodniej podzielić je na grupy) i jeden zestaw spłaszczamy. Robimy to by można było rozmyć trochę obraz, który wydaje się zbyt ostry.By dodać trochę romantyzmu tworzymy maskę z całego zarysu postaci, nakładamy ją na warstwę wypełnioną białym kolorem, zatwierdzamy maskę i kształtowi, który wyszedł po tym zabiegu, dodajemy biały, zewnętrzny połysk.
Gotowy obraz.
Na koniec ozdobniki, z którymi sobie każdy poradzi, czyli warstwa z białymi kołami i serduszkiem. 
Chętnie odpowiem na pytania, a jeśli komuś przez przypadek się to do czegoś przyda, to będę bardzo szczęśliwa.

czwartek, 25 lipca 2013

Co można zobaczyć w mangowym obrazku?

Do poniższej grafiki zabierałam się z mieszanymi uczuciami. Mangową postać chciałam stworzyć głównie dlatego, że mój mężczyzna strasznie jest nimi zauroczony. Generalnie nie lubię, kiedy mangę tworzą ludzie spoza Azji. Może to zabrzmieć dziwnie, ale znając kulturę Japonii można zobaczyć pewne różnice w postrzeganiu piękna. Od lat dla europejczyka sztuka japońska wydawała się kiczowata i niewarta uwagi (nie mówię tu tylko o anime i mandze ale też o uioy-e, suibokuga i sumi-e). Europejczycy mają pewną lukę w wykształceniu, która nie pozwala dostrzec sedna Japońskiej sztuki wizualnej. 
Europejczyk słysząc, że japońska sztuka próbuje uchwycić piękno chwili będzie doszukiwał się w obserwowanych pracach dokładnie TEMATÓW przedstawiających chwilę. Idąc tym tropem zobaczy, że każde Japońskie dzieło jest takie samo. Bo ile można zobaczyć samotnych sosen rosnących na urwisku, kwitnących irysów, bambusów na wietrze malowanych tuszem. 
Udało mi się raz posmakować japońskiej sztuki od strony twórcy, dzięki czemu mogę spojrzeć na nią trochę inaczej. Ta magia chwili w sztuce japońskiej przejawia się w każdym pojedynczym pociągnięciu pędza. Trzeba dużo wprawy i świadomości narzędzia, którym się posługuje, by stworzyć dzieło, którym później można napawać wzrok. Europejską sztukę tworzono powoli, bo ważne było przedstawienie tematu, wręcz maskowano ruchy pędzla. W Japonii liczyła się piękna, świadoma kreska.
Tylko co właściwie ma sztuka do anime i mangi? Nie chcę mówić, że manga to najwyższa sztuka, jednak jest coś, co odziedziczyły one po myśli japońskiej sztuki - kreskę. Japończyk oglądając mangę nie powie, że podoba mu się wygląd rysowanych postaci, ale podoba mu się KRESKA. Stworzenie prawdziwego mangowego rysunku tuszem wymaga dużej wprawy i dużego doświadczenia.

Wracając do moje grafiki przedstawiającej postać mangowej. Mimo wszystko jednak warto spróbować innych technik i poznawać różne style, bo zawsze można z nich coś wyciągnąć wzbogacając własny styl.

środa, 24 lipca 2013

Kradzież kolorów. Historia o tym, jak zostać złodziejem.

Nadszedł czas na próbę sił w projektowaniu postaci. Moim celem był stożenie projektu Cheruba opisanego przez Ezechiela. Już teraz widzę rzeczy, które warto byłoby poprawić, ale jako że termin bitwy na Digarcie był do dzisiaj zostawię tę prace tak jak jest.
Trudno było mi uzyskać odpowiednie zestawienie kolorów, umożliwiające przedstawienie błyszczącego ciała Cheruba. Ostatecznie ratunkiem okazało się zdjęcie kielicha, bezpośrednio z którego zostały pobrane kolory. Chyba muszę rozważyć częstsze korzystanie z tego małego oszustwa. Najwyższy czas pozbyć się przyzwyczajenia do tradycyjnych mediów, gdzie każdy kolor trzeba samemu dobrać.

Pełną postać Cheruba można zobaczyć TUTAJ.

niedziela, 21 lipca 2013

Analogowy relaks. Portret.

Trochę zboczę z głównego tematu bloga prezentując szybki portret chłopaka grającego w Dotę.
Długi brak kontaktu z tradycyjnymi mediami sprawił, że rysowanie tej pracy sprawiło mi mnóstwo frajdy. Mam wrażenie, że tworzenie na tablecie trochę mnie zahartowało. Już praktycznie pomijam element mierzenia proporcji modela. Chyba coraz częściej zapamiętuję rysowany obiekt jako bryłę, przez co mniej czasu spędzam na wpatrywanie się w modela i robienie poprawek. Rysowanie z natury w porównaniu do rysowania z wyobraźni jest o wiele łatwiejsze, chociaż można potraktować je jako dobre ćwiczenie.

wtorek, 18 czerwca 2013

Paleta kolorów dla ludzkiej skóry.

Tworzenie swojej palety wydawało mi się zbędne. Wybieranie kolorów na żywo było dla mnie rzeczą oczywistą, pozwalającą elastycznie dopasować się do tego, co dzieje się na cyfrowym płótnie. To podejście zmieniła genialna paleta, którą zaprezentuję poniżej. Dlaczego gotowe palety są tak dobre? Nie trzeba bawić się z mnóstwem różnych kolorów, co znacząco przyśpiesza pracę i pozbawia wątpliwości przy każdym dobieranym kolorze.

Paleta siedmiu kolorów potrzebnych do namalowania ludzkiej skóry zaczyna się o od czterech standardowych kolorów, które każdego, kto maluje raczej nie zaskoczą.
#cda295
Podstawowy kolor oświetlonej skóry.
#b9826e
Bazowy kolor skóry.
#6b2d18
Podstawowy kolor przycienionej skóry.
#2f1d15
Kolor do zaznaczenia najciemniejszych punktów (np. nozdrza).
Powyższymi czterema kolorami rzeźbimy kształt obiektu, który chcemy widzieć na naszym obrazie. Załóżmy, że będzie to twarz. Pierwszym krokiem będzie nałożenie płaskiej plamy koloru bazowego, wypełniającej cały kształt twarzy. Drugim krokiem będzie nadanie twarzy trójwymiarowości za pomocą podstawowego koloru dla oświetlonych i przycienionych obszarów skóry. Czwarty kolor - najciemniejszy - stosujemy bardzo ostrożnie, zaznaczając nim wyjątkowo zacienione punkty np. dziurki w nosie, mocne załamania skóry, mocno przycienione części oczodołów, załamania przy płatkach nosa itp.

Mając już wstępnie wymodelowaną twarz podstawowymi kolorami można przejść do oświetlenia. Naturalnym światłem jest żółte światło słońca. Do takiego oświetlenia są przyzwyczajone nasze oczy i w takim oświetleniu obiekty wydają się nam najatrakcyjniejsze. Chcąc uzyskać naturalny cień dla światła dziennego musimy skorzystać z koła barw. Wiedząc, że cień tworzymy stosując barwy komplementarne dla koloru źródła światła, można śmiało dodać fiolet do naszej palety.
Poniższe kolory idealnie nadają się do stworzenia światłocienia na obiekcie oświetlonym światłem dziennym. Kolory te stosujemy bardzo oszczędnie. Sugestywnie nakładamy fiolet na zacienione miejsca pędzlem o niskim kryciu. Refleksy świetlne nakładamy punktowo pędzlem o mocnym kryciu w miejscach, które są gładkie i prostopadle ustawione do promieni słonecznych, pędzlem o mniejszym kryciu zaznaczamy  większe powierzchnie typu czoło.
#daa978
Kolor światła dziennego na skórze.
#665a70
Cień w świetle dziennym.
Na koniec zostawiamy rumieniec. Można nałożyć go na policzki, między światłem a cieniem, dodając twarzy  życia.
#da7557
Rumieniec.
Na koniec mały dowód na to, że mój entuzjazm nie jest bezpodstawny. Poniższa twarz powstała w tempie ekspresowym. Składa się na nią wyjątkowo ograniczona liczba linii, które zostały nałożone prawie że od niechcenia. Ten błyskawiczny rysunek uświadomił mi ile jakości daje stosowanie dobrze zbudowanych palet i w najbliższym czasie mam zamiar zgłębić ten temat.

niedziela, 16 czerwca 2013

Powrót do podstaw.

Do dzisiejszych podboi świata cyfrowego zachęciło mnie odkrycie na youtube kanału użytkownika Istebrak. Wydaje mi się, że obecnie największym moim problemem jest dobieranie kolorystyki. Z formą chyba już jest lepiej, ale słuchając porad Istebrak naszła mnie potrzeba stworzenia czegoś prostego w skali szarości.
Ćwiczenie dało mi dożo do myślenia, na temat mojej techniki budowania światłocienia. Być może teraz będę robić to szybciej i sprawniej, mając na uwadze dotychczasowe błędy. Istebrak ma dużą wiedzę na temat kolorów, mówiąc o malowaniu potrafi sypnąć ciekawostkami związanymi z tematem. Większość informacji, które sprzedaje na blogu już wcześniej obiły mi się o uszy, jednak z jakiś powodów rzadko kiedy udawało mi się wprowadzać je w życie.

Oto to, co mam zamiar wprowadzić do swojej twórczości po obejrzeniu filmów zamieszczonych przez Istebrak:
  • często obracać horyzontalnie płótno we wstępnej fazie planowania rozmieszczenia elementów na obrazie. Dlaczego? Mózg szybko przyzwyczaja się do błędów, które widzi i po pewnym czasie zaczyna je ignorować. Przewrócenie płótna wyrywa mózg ze strefy komfortu i każe mu przeanalizować rysunek ponownie,
  • uważać na zbyt intensywne kolory (trochę trudno było mi to przyjąć, bo właśnie walczę ze zbyt szarą kolorystyką),
  • korzystać z różnych rodzajów pędzli (nawet mnie to ucieszyło, bo zazwyczaj używam tylko standardowego, okrągłego pędzla o twardych krawędziach),
  • rysować na szarym tle.   

Mam dylemat w jednej kwestii. Niektórzy cyfrowi artyści polecają wyłączenie czułości na nacisk w tablecie i manualnie dobierać przeźroczystość w programie graficznym. Trudno mi wyczuć na ty etapie, które podejście jest lepsze. Czasami pracuję manualnie ustawiając przeźroczystość, ale siła nacisku jednak jest wygodniejsza w użyciu...
Na koniec mała prezentacja efektu uzyskanego zabawą warstwą z kolorami. Kolorowanie czarno-białego obrazka zdecydowanie ułatwia i uprzyjemnia pracę, ma jednak swoją wadę... - nie daje pełnej władzy nad kolorami. Prawdopodobnie podkolorowany obraz będzie wymagał na koniec jeszcze kilku poprawek kolorystycznych na standardowej warstwie. Prawdopodobnie kiedyś wykorzystam tę twarz dla jakiejś fantastycznej postaci, jednak jeszcze nie wiem kim ta pani mogłaby być... Może władcą demonów?

czwartek, 30 maja 2013

Szkic mięśni barbarzyńcy. Praca w toku.

Brak dynamiki w moich pracach dał mi do myślenia. Kolejny mój twór będzie przedstawiał prawdopodobnie barbarzyńcę walczącego z... demonami. Pierwszy problem jaki się nasunął, to wzięcie pod uwagę poprawnego rozmieszczenia mięśni, które u osiłka wyjątkowo odznaczają się na ciele. Rysując postacie zazwyczaj staram się budować je od razu kolorem, w tym wypadku zacznę od linearnego rysunku, bo nie czuję się pewnie rysując tak rozbudowane mięśnie.
Nie chcąc popełnić anatomicznego błędu warto rozejrzeć się po sieci za modelami ilustrującymi rozkład mięśni w ciele ludzkim. Świetnym rozwiązaniem jest skorzystanie, z któregoś modelu zamieszczonego na stronie produktu na smartfona Posemaniacs.com. Powyższy szkic nie jest kopią pozy ze wspomnianej wcześniej strony, modele posłużyły mi do skontrolowania poprawności rozmieszczenia mięśni.

sobota, 25 maja 2013

Zagracony pokój. Nadawanie charakteru starej grafice.

Etapy powstawania starej wersji:
  1. Rozrysowanie trzech siatek pomocniczych w perspektywie składających się na ściany pomieszczenia.
  2. Naniesienie na osobną warstwę mebli i bibelotów z uwzględnieniem perspektywy (w tym pomogły wcześniej rozrysowane siatki).
  3.  Naniesienie deseni.
  4. Rozrysowanie wstępnego światłocienia.
  5. Dopracowanie szczegółów.
Generalnie praca nad tą grafiką została rozpoczęta w celu wyćwiczenia się w nakładaniu deseni i tworzeniu przedmiotów w ciekawej perspektywie. To chyba jedyna moja praca, która zaczęła została od stworzenia lineartu. Trudno byłoby mi się bawić z deseniami nie wiedząc, gdzie i co mam nakładać.

Po każdym kolejnym spojrzeniu na starą wersję pracy do mojej świadomości dochodziły informacje o błędach. Gdy wyrzuty sumienia mojego artystycznego ja kazały mi odwracać od niej wzrok, stało się jasne, że wszystko, co mi się w niej nie podoba musi zostać poprawione. 
Co się głównie zmieniło:
  • jako że głównym elementem pokoju miał być fotel, należało przytłumić jego otoczenie,
  • kinkiet nie rzucał światła na ścianę w charakterystyczny dla siebie sposób,
  • były przedmioty, które nie rzucały cienia, mimo że stały w pobliżu źródła światła,
  • niektóre powierzchnie obijały światło, którego źródła niema na rysunku,
  • niektóre przedmioty, które teoretycznie powinny mieć gładką powierzchnię, nie odbijały żółtawego światła kinkietu,
  • nie mam pojęcia dlaczego progi w gitarze zostały narysowane niezgodnie z perspektywą.

Liczę, że moje poprawki dodały pokojowi tajemniczości i już nie trzeba zakrywać sobie oczu, żeby nie widzieć tak oczywistych błędów.


środa, 22 maja 2013

Forumowe rady. Czyli jak powstały straszne pnie.

 Progres, który mam zamiar zaprezentować zawdzięczam świetnym poradom otrzymanym na forum graficznym. Na poniższej ilustracji przedstawione są dwie wersje tej samej sceny. Obraz po lewej był tym, który został poddany ocenie na forum, a ten z prawej to efekt uboczny tego działania.
Jakie świetne rady udało mi się uzyskać:
  •  jeśli rysujesz fantastyczny krajobraz, dodaj element, dzięki któremu widz będzie mógł określić skalę (elf siedzący po lewej stronie pierwszej wersji został dodany dopiero później),
  •  światło z przodu psuje nastrój pracy,
  • brak pierwszego planu nie pozwala się wczuć w klimat miejsca (warto dodać np. postać, która jest w jakiś sposób związana z tym miejscem),
  • warto obniżyć perspektywę do poziomu oczu widza.
Najfajniejszą poradą jaką mi dano była sugestia, zapoznania się z filmami na YouTube o tworzeniu krajobrazów autorstwa Feng Zhu. Świetny kanał (stanowiący reklamę szkoły), który można polecić każdemu, kto interesuje się grafiką komputerową - link.
Efekt końcowy spodobał mi się na tyle, że mam zamiar wydrukować go sobie w formacie A3 i przykleić na ścianę.

Na koniec, odnosząc się do poprzedniego wpisu można zobaczyć jak zmienił się detal latarni. 

wtorek, 21 maja 2013

Praca w toku. Nadawanie charakteru fantastycznej latarni.

Pokusiło mnie, żeby do kolejnego obrazu dodać wykonaną ręcznie latarnie z patyków. Najłatwiej byłoby narysować proste okręgi związane sznurkami, jednak nie oddałoby to charakteru handmade. Idea wymagała chwili zastanowienia i wprowadzenia jakieś nieregularności do patyków składających się na latarnie.
 Ogólny kształt wydaje mi się już ok. Teraz zostaje jeszcze dopieszczenie szczegółów. 

Do tej pory zniechęcało mnie wprowadzanie poprawek do prac. W końcu wiąże się to ze świadomością, że czas, który poświęciło się na poprzednią wersje został zmarnowany. Chociaż widok efektu jaki dają drobne  poprawki działa zachęcająco.

Elfka w lesie. Reanimacja nieudanej pracy.

Nadszedł czas na zmierzenie się ze szczegółami. Jest to część, za którą najmniej przepadam i unikam jak ognia, dlatego często słyszę, że moje prace są nieskończone i wyglądają na namalowane farbkami. Jako że najlepiej uczy się na błędach, wypadało by poprawić obraz, który cechuje się największymi niedociągnięciami. 

Nie wiem dlaczego niektóre z największych błędów nie rzucały mi się w oczy. 
Do poprawienia:
  • lewe oko dziewczyny za mocno podświetlone,
  • po prawej stronie nosa nie powinno być cienia,
  • usta za mocno odznaczają się od reszty twarzy,
  • dziwny kolor skóry,
  • straszne włosy,
  • metalowa ozdoba za uchem nie odbija koloru włosów (może to i dobrze, bo mam zamiar go zmienić),
  • za szklaną butelką nie widać dłoni dziewczyny,
  • skóra ma zbyt jednolity kolor (brak zaczerwienień i odblasków),
  • nie mam pojęcia dlaczego chustka na plecach dziewczyny nie ma nałożonego światłocienia,
  • brak ostrości.

Poprawki zostały rozpoczęte od rozmycia wszystkich pociągnięć pędzla widocznych na skórze. Następnie powoli zaczęły znikać źle oświetlone części postaci. Pojawiły się zaczerwienienia na dłoniach i policzkach (można się kłócić czy nie za mocne, ale mnie się podobają), skóra powoli nabrała bardziej naturalnego kolorytu przez dodanie jasnego łososiowego koloru. Drobnej manipulacji zostało tez poddane lewe oko oraz usta. Pojawiła się też nowa technika, która do tej pory nie pojawiała się w moich pracach, umożliwiająca stworzenie bardziej realistycznego wyglądu skóry. Jak dodać fakturę skóry można podejrzeć w tutorialu, który wydał mi się dość pomocny - adding detail to skin - PS. Tło też nie zostało zapomniane i otrzymało kilka poprawek. Efekt końcowy widoczny powyżej. Jeszcze nie jest to profesjonalizm z najwyższej półki, ale zawsze jakiś postęp.

poniedziałek, 13 maja 2013

Wstęp

Od jakiegoś czasu intensywnie pracuję nad rozwinięciem moich umiejętności plastycznych. Do tej pory temat rozwoju artystycznego był traktowany przeze mnie bardzo płynnie. Głównie zależało mi na przedstawieniu swoich fantazji na papierze. Nie interesował mnie odbiorca, czasami udawało mi się wyłapać jakąś ciekawą uwagę od osoby oglądającej moją pracę, ale nie zależało mi na tworzeniu imponujących dzieł. Moje nastawienie uległo zmianie. Teraz szukam informacji o technikach, możliwościach narzędzi, obserwuję prace dobrych artystów i przede wszystkim wystawiam moje prace do oceny. Media cyfrowe stały się obecnie dla mnie głównym środkiem wyrazu i to właśnie sztuki cyfrowej będzie dotyczyć to miejsce w sieci.