W moim wypadku decyzja padła na przedział kolorów od cyjanu do fioletu. Niesamowite jak dużo daje ustalenie na samym początku palety. Dla osoby, która zawsze szła na żywioł i dobierała kolory w trakcie malowania było to ciekawym doświadczeniem. Tak naprawdę nie trzeba było się wiele starać, aby praca była dobra, bo kolory wykonały za, mnie większość pracy.
Nawet skóra została namalowana głównie odcieniem fioletu o bardzo niskiej saturacji. Przy okazji, to dobry przykład na to, jak sąsiedztwo kolorów może wpłynąć na ich odbiór. Poniżej po lewej można zobaczyć próbkę koloru pobraną z twarzy. Na białym tle kolor ten wydaje się szary, jednak na obrazie dzięki żywym kolorom znajdującym się w bezpośrednim jego sąsiedztwie, można zobaczyć ładny odcień skóry.
Kolejny wpis prawdopodobnie będzie dotyczył schematu tworzącego trójkąt. Zobaczymy jak poradzę sobie z kolejnym wyzwaniem, jak do tej pory praktyka teorii barw mile mnie zaskakuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz